10. Od dawna działasz w międzynarodowych składach i wydaje mi się, że jednym z takich kluczowych momentów był projekt Resonance, z tego projektu narodziła się formacja Inner Ear, która powstawała w wyniku wielu przygód...
Zawsze tak jest, bo zespół to przede wszystkim są ludzie.
Resonance to był taki moment, kiedy zaczeło się wiele rzeczy, zaczałem pracować z Kenem i... Ale może inaczej.
Jak zacząłem pracować z Peterem Frisem Nielsenem, potem Friis Nielsen spotkał mnie z Peterem Brotzmannem. Jak zacząłem pracować z Joe McPhee, to Joe dostał tę propozycję od Marka Winiarskiego ale przedtem zapytał się Brotzmanna bo ten mu powiedział. Potem Jedna Baba powiedziała drugiej Babie, to cały czas tak jest. I nie ma innego sposobu nauczyć się tego języka jak wędrując po ludziach, cały czas tego się uczę. Z czasem ten język staję się coraz bardziej klarowny, skodyfikowany. To się dzieję dzięki ludziom, i dzięki pracy.
A jednocześnie jest bardzo dużo wydarzeń wokół, ktoś się spóźnił, ktoś nie przyjechał. Są silne relacje, jest bardzo dużo takich napięć emocjonalnych. Bo to się dzieje na prawdę. Pojawiasz się na scenie i widzisz, i to słyszysz, że to jest TA kapela, słyszysz to. Gramy bardzo dużo różnych improwizacyjnych spotkań, bo na tym polega muzyka improwizowana. I czasami słyszysz i od pierwszego razu wiesz, że to jest ten skład. Patrzysz, że idziesz gdzieś i po prostu ktoś idzie za tobą, albo ty możesz za kimś iść, albo możesz odwrócić się od kogoś i ktoś pójdzie dalej. To jest zupełnie poza wytłumaczeniem.
Inner Ear, pamiętam tak właśnie było jak zagraliśmy tutaj po raz pierwszy w tym składzie, Ken siedział sam już zapleczu, to był chyba ostatni set...
- Wy wszyscy mieliście problem z dotarciem do Krakowa, dlatego tak został ustalony skład na ostatni set.
Ach tak! Tak było. Powinniśmy się nazywać The Laters (śmiech).
- Podobnie mieliście zagrać koncert w Krakowie w zeszłym roku...
I też żeśmy się spóźnili (śmiech), ja o tym kompletnie nie pamiętam. To ty takie rzeczy
pamiętasz.
-Pamiętam dobrze (śmiech). Steve Swell i Tim Daisy nie dolecieli na czas...
Teraz też będziemy grać trasę, po Resonance, wykorzystam to, że chłopaki są w Europie, no i będzie następna płyta, mamy trochę materiału.
You've been active in international groups for quite a while and I think one of the crucial moments in your career was the Resonance project, out of which was born Inner Ear, a group born out of many coincidences...
It's always like this, we're all just humans.
Resonance, many things started with that project, I began working with Ken and well…I'll try to tell it differently.
I started working with Peter Friis Nielsen, then he introduced me to Peter Brotzmann. Then I started playing with Joe McPhee and Joe got this proposition from Marek Winiarski but before agreeing he consulted with Peter and Brotzmann told him so and so. Then and Old Lady told another Old Lady and that's how it goes on and on. And there's really no other way to learn this language but going from one musician to another, I'm still learning it. With time the language becomes clearer, more codified. That's thanks to people, and thanks to work.